Sprawa Bariery

[Borys]

Geass z wielką uwagą słuchał Silvii, która faktycznie sporo wiedziała o ich przeciwnikach. Tak właściwie, to czemu wszyscy z Nano City trafiają akurat do Wast City?
- Hm... tak, masz rację. To pewnie są oni, pasują do tych danych. I nie, nie słyszałem o voodoo. Bo chyba nie masz na myśli żadnej czarnoksięskiej sztuki, prawda? - zapytał Tea Maker.

[Gruby]

-Właśnie ją mam na myśli. Poniekąd. Według prymitywnych wierzeń, moce voodoo pozwalają oddziaływać na inne istoty nawet bez widzenia ich, czy dotykania. Szaman może ranić osoby będące daleko od siebie, przez różnego rodzaju kukiełki lub inne cuda. To oczywiście zabobony. Musiały jednak z czegoś wyrosnąć. Jedną z dość rzadkich abiliterskich umiejętności jest moc, którą nazwaliśmy U-Turn. Abiliter oznacza daną osobę i może dosłownie zamieniać się z nią miejscami. To... pewna odmiana teleportacji. Trzeba jednak spełnić dwa warunki. Po pierwsze, musisz dotknąć osoby z którą się zmieniasz i ją "oznaczyć". Po drugie, musisz ją kochać. No, a przynajmniej być z nią mocno związanym emocjonalnie, chociaż negatywne emocje nie działają. Mieliśmy cztery Obiekty z tą mocą. Pierwszym była dziewczyna, która mogła się zmieniać miejscem ze swoim narzeczonym. Gdy odkryła, że została zdradzona, zatraciła tę umiejętność. Drugi obiekt potrafił się zamieniać miejscem ze swoim bratem bliźniakiem. Trzeci nie mógł się zamieniać z nikim, bo nie miał nikogo bliskiego. Czwartym, był wspomniany profesor Change i on również nie potrafił się z nikim zamieniać, nawet, ze swoimi wnuczkami. Chodziły o tym dość niewybredne dowcipy...
Tak czy siak, wszystkie obiekty były raczej na dość niskim poziomie. Nie wiemy tak naprawdę jak ta moc mogłaby wyglądać u szczytu umiejętności. Co ważne, nie można zmienić swojego poziomu. Gdy abiliter odkrywa swoją umiejętność, jest już ustalone na jak wysokim progu się ona zatrzyma. Treningi tak naprawdę niewiele dają, gdy już odkryjemy umiejętność. Możemy nad nią lepiej zapanować, ale nie zmienimy jej natury. Dlatego tak mało czasu potrzebowałam, by określić, czy pani major jest dobra, czy nie. Profesor Change był niskopoziomowym abiliterem - to jest pewne. Nie mógł więc rozwinąć w sobie tej umiejętności bardziej. Mając na uwadze, że musiał kogoś kochać by się z nim zmienić, a był starym, zgorzkniałym, przygłupim piernikiem, musimy odrzucić hipotezę o tym, by zamienił się z kimś na chwilę przed śmiercią.

[Borys]

Geass słuchał z uwagą wypowiedzi Silvii, ale momentami zdawał się nie dowierzać. To wszystko brzmiało jak bajki dla dzieci, albo gadanie tych tam dziwaków z Gwardii.
- Dlaczego nie? Może pod koniec życia znalazł swoją miłość? Na to nigdy nie za późno - odezwał się, gdy kobieta skończyła. Po tonie wypowiedzi trudno było ocenić, czy mówił to na poważnie czy też kpił. W gruncie rzeczy to i Tea Maker tego nie wiedział. - W końcu wszystko wskazuje na to, że on we własnej osobie gdzieś tu się kręci.

[Gruby]

Silvia nie odpowiedziała na słowa o odnalezionej miłości. Po jej minie można było poznać, że raczej powątpiewa zarówno w te słowa, jak i w możliwość życia Change'a.
-Egzekucje dokonywane są przy licznych zabezpieczeniach. Może to być ktoś, kto chce byśmy myśleli, że te działania podejmują... hmph, duchy. Tak czy siak faktem jest, że dzieci tak naprawdę nie wyrządziły żadnych szkód poza kradzieżą broni. Nie znamy też naprawdę umiejętności drugiej dziewczynki, bo niczego nie zniszczyła. Mamy do czynienia z teleporterem - tyle wiemy. I musimy chyba czekać na ich następny ruch. Czy to wszystko, panie Geass?
Żołnierze przeszukujący miasto na pewno nie byli zdania, że dzieciaki niczego nie zrobiły. Wiele broni z magazynów po prostu zniknęło, wyparowało, i nie dało się ich odnaleźć. Może to miało na celu to zamieszanie? Kradzież broni?
(-2 poziomy broni palnej. Tak PS: odjąłeś sobie tę broń co Anarky ci zniszczyła mikroładunkami? Bo coś tam było takiego, a nie widzę zapisu w Surowcach)

[Borys]

Geass pozwolił Silvii odejść, dziękując jej za przybycie. Dowiadując się o stratach w broni wpadł w furię. Jak to możliwe, że jakieś dzieci wykradły tyle karabinów z chronionych magazynów?
Kazał wezwać do siebie natychmiast osoby odpowiedzialne za ich pilnowanie. Z wściekłością w głosie przypomniał, że mają ich "kurwa mać" pilnować, a nie wpuszczać do środka dzieci i pozwalać im wszystko wynosić. Przy okazji wydał rozkaz, aby sprawdzić, czy nie ma żadnych tych cholernych kręgów gdzieś w magazynach.

[Gruby]

Rzeczywiście, w środku był jeden okrąg narysowany na ścianie, dość sprytnie ukryty za paroma skrzynkami. Wraz z jego zniszczeniem, uniemożliwiliście niegodziwym dziewczynkom powrót do magazynu.

/Koniec sesji