Złoża agonium

[Gruby]

-Szefie! Mamy dobre wieści! Jeden z mieszkańców miasta wybrał się na małą wycieczkę poza mury i odkrył na wschodzie, w górach, złoża agonium. Są na jednej ze ścian, obnażone. To cud, że nikt ich jeszcze nie odnalazł. Powinniśmy zebrać grupę kopaczy i jak najszybciej posłać ich na miejsce, by sprawdzili czy facet mówi prawdę i by zacząć wydobywać agonium. Nie wiemy jak długo to widoczne złoże zostanie niezauważone. Inne miasta lub gangi mogą się nim zainteresować, jeżeli sami nie ruszymy tyłków.

[Borys]

Geass zaczął się śmiać, a następnie rozumiejąc, że to podstęp, pułapka, oszustwo, zbyt niebezpieczne miejsce, siedlisko karaluchów czy czego tam jeszcze, wysłał dwóch randomów, aby przyjrzeli się tym "złożom" z bezpiecznej odległości i udając, że przychodzą z innego kierunku niż z Wast City.

[Gruby]

Randomki-jednostrzały pojechały na miejsce by sprawdzić czy słowa o agonium były prawdą. Wrócili zmęczeni, ale pewni - rzeczywiście, ze ściany góry dosłownie wystawało agonium gotowe do zebrania. Nie zauważyli tam żadnych wrogów czy przeciwników. Co prawda wracając ujrzeli jakąś postać w żebraczym stroju (nie podeszli do niej, bo mimo że są tylko biednymi randomkami, to wiedzą jak takie spotkania mogą się skończyć), która zmierzała w tamtą stronę. Dlatego wrócili jak najszybciej by poinformować, że istnienie złóż było prawdą, dopóki ktoś inny się nimi nie zainteresuje.

[Borys]

Sprawą miał zająć się porucznik McMuffin. Zabrał ze sobą 12 ludzi i ruszył zabezpieczyć teren. Będąc pewnym, że miejsce to może przyciągnąć różne osobistości, nakazał zachować ostrożność. Słyszał plotki o jakimś żebraku i z pewnością okaże się, że to jakiś zmutowany morderca. Na pewno.
- Hmrpf... jak coś zauważycie, meldujcie - rozkazał, zagryzając kanapkę.

[Gruby]

Dotarliście do ściany gór, na której było, rzeczywiście, dość spore złoże agonium. Nic tylko ręcznie wydobywać i korzystać z dóbr natury. Odkryliście jednak coś, czego wcześniejszy zwiad nie zauważył. Parędziesiąt metrów na lewo od miejsca, gdzie znajdowała się skała pełna bogactw, znajdowała się mała wnęka w ścianie, gdzie mogła się ukryć, no nie wiem, trójka ludzi. Dowiedzieliście się o jej istnieniu, gdy jeden z waszych ludzi powiedział:
-Zauważyłem coś.

A z wnęki wyszła podejrzanie ubrana kobieta. W sumie nie. Nie była ani trochę podejrzanie ubrana. Wyglądała jak żebraczka. Nosiła workowaty, mnisi strój, a spod kaptura wystawały jej czerwone loki. Nie trzymała w dłoni żadnej broni, ale mogła ją ukryć w wielkich rękawach. Spojrzała ku wam z oddali i krzyknęła:
-Macie mnie! Jestem sama! Po co mnie śledziliście!? Ona was wynajęła!? A może jesteście od tego szalonego doktorka lub wampira z północy!?
Choć krzyczała głośno, nie było w jej głosie strachu. Miała ochrypnięty głos, musiała być już starszą osobą.

[Borys]

McMuffin rozejrzał się po swoich ludziach, zastanawiając się, czy ktoś z nich jest"szalonym doktorkiem" albo "wampirem z północy". Chyba nie.
- Tego... nas wysłał szef. - O KURWA ALE ODKRYWCZE. - Znaczy Tea Maker z VIRGO, z miasta Wast City. Pierwszy raz panią widzimy na oczy, co nie chłopaki?
- Tak.
- No. Nas interesują te czarne kamienie o tam. Kanapka - rozkazał, a jeden z jego ludzi natychmiast wręczył mu czternaste dziś śniadanie.

[Gruby]

Kaptur kobiety poruszył się, gdy ta cofnęła się, najwyraźniej zszokowana informacją, którą usłyszała od McMuffina. Chwilę później, z wnęki wyszła kolejna osoba, która złapała tajemniczą mniszkę za głowę.

Kolejna kobieta, chociaż wyraźnie młodsza. Miała rude włosy splecione w kucyk, złowieszczy uśmiech i opaskę o dziwnym kształcie na oku. W dłoni trzymała potężną spluwę, a widoczny kawałek jej piersi, odsłonięty przez czarną kurtkę, poznaczony był paskudną, ciemną blizną. Osobniczka, bez zbędnych ceregieli, kopnęła żebraczkę w dupę, a ta się przewróciła na ziemię.
-Tsk. Mówiłaś, że na pewno cię śledzą. I jak mamy wierzyć w twoje informacje stara prukwo.
Warknęła do niej, po czym obróciła głowę ku McMuffinowi. Przeszyła go kpiącym spojrzeniem, a jeden z kącików jej ust uniósł się.
-Jesteście tu tylko po agonium? Ha! A co jeżeli należy ono do nas? Jestem jednak łaskawa i pozwolę wam się nim zająć, jeżeli powiecie mi, czy nie widzieliście idąc tutaj półnagiej kobiety o różowych włosach?

[Borys]

McMuffin i jego ludzie nie należeli do dżentelmenów, toteż nie bardzo przejęli się losem żebraczki. No, może żarłoczny oficer za takiego się uważał, ale nie do końca pasował do definicji.
- Erm... nie, nikogo takiego nie widzieliśmy - odpowiedział McMuffin, zastanawiając się, dlaczego ktoś miałby latać bez ubrania po pustyni.
- Szerze, to nie widzieliśmy żadnej kobiety poza wami od tygodnia - wtrącił szeregowy Snipes.
- Aj, zamknij się! - zrugał go McMuffin. - Tak, interesuje nas tylko agonium.

[Gruby]

-Hmph. Świetnie. Gdybyście ją gdzieś zobaczyli, to nawet nie ważcie się jej tknąć. Jest nasza, kapewu? Dobra, zwijamy się. Rusz dupę stara prukwo i przestań żreć piach. Biały, przestań do nich mierzyć, mam to pod kontrolą!
Zawołała, a gdzieś nad sobą usłyszeliście złowieszczy szczęk broni palnej, chociaż przeciwnika nie było nigdzie widać. Kobieta chwyciła staruszkę za kark, po czym zaczęła ją ciągnąć za sobą, oddalając się od ściany agonium. To było... dziwne spotkanie. Tak czy siak, macie chyba spokój i możecie zacząć wydobycie bez dalszych problemów.

[Borys]

Oddział McMuffina rozejrzał się jeszcze w terenie, przyjrzał złożom, a następnie posłano do Wast City po ekipę górniczą. Czas zaopiekować się tymi maleństwami.

[Gruby]

Ilość wydobytego agonium zostanie ujawniona w następnej turze.

Zamykacz.