Strona 1 z 1

Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-15, 19:57
autor: Gruby
Mistrzu, w naszym Kraterze pojawili się jacyś obcy. Noszą maski w kolorze piasku i ubierają się na czarno lub szaro. Nasze wieże strażnicze na szczycie krateru ich nie widziały. W sensie ludzie na wieżach. Pojawiają się raz co jakiś czas, przez ułamek sekundy i znikają. Ludzie z Tauris mówią, że to duchy tych, którzy zginęli podczas ataku wielkiego hipopotama Moto Moto. A mi się wydaje, że po prostu mamy konkurencję i może dlatego, mieliśmy tak niewielu rekrutów i żadnych zleceń.
Nie znamy ich liczby i nie wiemy gdzie się ukrywają. W Kraterze Tauris jest wiele jaskiń i naturalnych tuneli. Tak czy siak, muszą gdzieś tu być. Mamy co prawda ważniejsze problemy na głowie, bo idzie na nas ten wielki hipopotam i będziemy potrzebowali wszystkich rąk by z nim walczyć, ale... coś robimy z tym, mistrzu?

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-16, 20:57
autor: Pupu pan Panda
-A dajcie mi spokój z tym gównem - rzekł Daud, który akurat wyszedł z sali obrad.
Zabójcy mieli wolną rękę. Poszło dziesięciu. Jeden elitarny, sześciu zwykłych i trzech nowicjuszy, wolących zginąć niż iść na kolejny morderczy trening. Pożyczyli noktowizory od Wojskowych i udali się w stronę jaskiń. Ostrożnie, po cichu, przeczesywali jedną po drugiej.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-17, 11:27
autor: Gruby
Jak łatwo można się domyślić, przeczesywanie ogólnie znanych jaskiń nie przyniosło większego skutku. Tymczasem, w waszej bazie, coraz częściej zabójcy informowali o tym, że nieznani rywale kręcą się w pobliżu... waszej siedziby i siedziby Męskotura, którego aktualnie nie było w domu, bo wybrał się na spotkanie w sprawie Moto Moto. Ciągle nieuchwytni i znikający jak cienie.
MIŁA ODMIANA W PORÓWNANIU DO WAS NINDŻE XD

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-17, 12:39
autor: Pupu pan Panda
-Męskotur... Daud. Chcą zrobić jakiś zamach na władzę. Męskotur pewnie jest na naradzie. Wracamy do bazy, muszą być gdzieś gdzieś w pobliżu - stwierdził dowódca i cały oddział udał się do domu. Rozdzielili się, wypatrywali punktów obserwacyjnych, z których można by patrzeć na budynek gangu. Sądzili, że na jednym z takich punktów spotkają swoich rywali. Rozglądali się podejrzanymi osobami i zachowaniami, zwracali uwagę na każdy szczegół, wykluczali przypadki. Jeden z nowicjuszy został wysłany do sali obrad z rozkazem ostrzeżenia o niebezpieczeństwie. Miał szczęście - do środka nie było wolno wchodzić, ale Daud akurat stał przed drzwiami, zamyślony.
-Mistrzu... ci dziwni ludzie... sądzimy że są gdzieś w okolicy, mogą chcieć wykonać jakiś zamach. Proszę się pilnować.
Daud kiwnął głową, wrócił na salę obrad. Nie sądził, że ewentualni mordercy mogliby poradzić sobie z nim i Męskoturem.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-18, 11:03
autor: Gruby
Mówi się, że najciemniej jest pod latarnią. Zauważyliście, że tajemniczy szpiedzy dość często pojawiają się i znikają przy jednym z budynków stojących blisko waszej siedziby. Był to skromny dom, w którym mieszkał jeden z młodych byków, samotnie wychowujący swojego brata. Jego rodzice podobno zginęli podczas wędrówki do Tauris i od tego czasu, nieufny chłopak trzymał się raczej z dala od reszty pobratymców.
Zasłony w domu były zasłonięte, a wejście było z tyłu, poza zasięgiem wzroku z waszej siedziby. Czas na odwiedziny?

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-18, 11:51
autor: Pupu pan Panda
NO KURWA.
Zabójcy ustawili się po obydwu stronach drzwi. Najbliżej byli najbardziej doświadczeni, podczas gdy nowicjusze pilnowali tyłów. Najpierw skrytobójcy sprawdzili, czy drzwi są otwarte, naciskając na klamkę i lekko je uchylając. Jeśli tak to na dany sygnał(kiwnięcie głową), jeden ze zwykłych zabójców popycha drzwi, otwierając je na oścież, a elitarny wrzuca do środka błyskowego i wszyscy wpieprzają się do środka. W przypadku, gdy drzwi są zamknięte, otwarcie jest poprzedzone rzuceniem w zamek miniładunkiem wybuchowym. Do rzeczy, zabójcy wbili na pełnej kurwie wykorzystując impet i zaskoczenie do obezwładnienia potencjalnych przeciwników. Uważali jednak, żeby nie skrzywdzić jakiegoś mieszkańca miasta.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-19, 11:15
autor: Gruby
Drzwi były otwarte. Cóż za szczęście. Wrzuciliście do środka błyskowca i wpadliście tam. Nie pomyśleliście jednak, że mieliście do czynienia również z zabójcami. Którzy nagle zaczęli się pojawiać częściej w jednym miejscu. I którzy nosili maski, więc pewnie mieli też wyjebane w wasze granaty błyskowe.
Gdy wpadliście na pełnej kurwie do środka, drzwi rozerwał wybuch. Ktoś musiał zabezpieczyć wejście bombami. Nim zdążyliście się zorientować w sytuacji doszło też do ostrzału z wnętrza pomieszczenia. I... z tyłu. Snajper czy chuj wie co. Mieliście konkretnie przesrane.
Tak czy siak, znaleźliście się w środku. Dwójka waszych zabójców nie żyła. Pozostała dwójka była niezdolna do walki: jeden miał urwaną nogę, drugi rękę. Na ziemi charczał też jeden z nowicjuszy, któremu wybuch rozerwał pierś. Żył, ale jeżeli mu nie pomożecie to nie długo. Czyli pozostał sprawny elitarjusz, dwóch zabójców i dwóch nowicjuszów.
A wy byliście okrążeni z różnych części pomieszczenia przez dziesiątkę zabójców w ciemnozielonych lub szarych strojach nindża. Trzymali wymierzone w was pistolety z tłumikami (ZAJEBIŚCIE SIĘ PRZYDADZĄ JAK WYSADZILI KURWA DRZWI I NA PEWNO NIKT TEGO NIE USŁYSZAŁ), a drugie dłonie, wszyscy razem, trzymali w kieszeniach, najwyraźniej gotowi by czegoś tam użyć. Pokój był w nienaruszonym stanie (POZA WYBUCHNIĘTYMI DRZWIAMI), a na jego środku leżały dwa ciała, młodego byka i jego małego braciszka. Jeden z zabójców spytał cichym, zniekształconym głosem:
-Który z was jest najsłabszy?

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-19, 11:30
autor: Pupu pan Panda
-Ten - wskazał ruchem głowy na małego braciszka byka elitarjusz - Na waszym miejscu bym się poddał. Może przeżyjecie.
Dom był niedaleko siedziby zabójców, więc na pewno posiłki już były w drodze(15 zabójców i 2 elity, lets say). Nowicjusze z miejsca wzięli się za opatrywanie kolegi, w dupie mając pistolety przeciwników. Jeden z zabójców odwrócił się powoli, trzymając ręce nad głową. Wypatrywał, skąd mogliby być ostrzeliwani. Pozostało czekać.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-20, 10:54
autor: Gruby
ObrazekObrazek
Zabójcy z Whalers byli chyba odrobinę naiwni myśląc, że mordercy będą ot tak sobie stali, mierząc do nich z pistoletów i czekali aż przybędą posiłki, patrząc jeszcze jak ci opatrują swoich towarzyszy i prowadzą cichy zwiad. Jako że ludzie z Krateru Tauris się najwyraźniej nie mieli zamiaru nawet bronić (i w sumie praktycznie byli bezbronni otoczeni przez grupę skrytobójców), ubrani w szare i zielone stroje ludzie po prostu, z cichą precyzją, oddali strzały w głowy wszystkich zabójców z Whalers, także tych rannych. Liczba ofiar wzrosła do dziesięciu, a zabójcy pospiesznie opuścili miejsce mordu i połączyli się ze swoimi towarzyszami z pomocą komunikatorów, po czym ruszyli do jakiejś odosobnionej jaskini.
Tymczasem, do uszu obradujących nad problemem Moto Moto dotarły dość nieprzyjemne informacje... (ale to już w wątku z Moto Moto)

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 09:09
autor: Pupu pan Panda
Posiłki nadbiegały. Ostrożnie wyjrzeli zza rogu, mając widok na wejście. Było za cicho. Rozejrzeli się, czy jakiś przeciwnik nie znajduje się na zewnątrz. Następnie postanowili spenetrować feralny dom. Zobaczyli rozjebane drzwi. Podzielili się na pół, ośmiu zwykłych z eliciakiem wbiło na kurwie, reszta pilnowała tyłów. Ciała martwych towarzyszy wzmogły złość. Pomieszczenie po pomieszczeniu, sprawdzali budynek w poszukiwaniu przeciwników, uważając na wszelakie pułapki. If przeciwnik==0 then przeszukiwali domostwo w poszukiwaniu papierów/broni/wartościowych rzeczy.
Ludzie stojący na zewnątrz rozglądali się bacznie wokół, szukali śladów.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 09:15
autor: Gruby
Nie było tutaj niestety żadnych papierów. Najwyraźniej wróg specjalnie zorganizował tu zasadzkę, poświęcając przy tym życia dwójki mieszkańców Tauris. Byczki zostały zabite czystym strzałem w głowę. Przynajmniej nie cierpiały zbytnio.
Ślady były widoczne. Niemal aż za bardzo, co mogło się wydawać podejrzane. Prowadziły do jednej z jaskiń do której prowadził tylko długi tunel. Śmierdzi pułapką na kilometr.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 09:39
autor: Pupu pan Panda
-Wchodzimy?
-Nie - odpowiedział chłodno dowódca.
Zza masek dobiegły zgrzytnięcia zębów. Zabójcy chcieli krwi.
-Widzieliście flarę? Widzieliście, i tak za długo nam zeszło. Po drugie, po prostu powiemy wojskowym, żeby nawrzucali tam granatów i będzie cacy. Pięciu zostaje tutaj, macie mieć oko na wszystko, w szczególności ten tunel. Później zajmiemy się ciałami, wracamy. Kto wie, może w bazie sobie ulżycie? - dziesiątka zabójców z dwoma eliciakami pobiegła do bazy. Reszta wzruszyła ramionami. Dwóch obserwowało tunel, jeden krył tyły. Pozostała dwójka rozglądała się wokół.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 14:38
autor: Gruby
Kiedy większość zabójców wracała do bazy, piątka pozostała by pilnować wejścia do tunelu. Nagle, usłyszeliście coś w stylu cichego chrupnięcia. Strażnik, który krył tyły upadł na ziemię martwy. Dziura w głowie. Za wami musiał ukrywać się gdzieś snajper. Byliście otoczeni, przed wami, w jaskini, dziesiątka zabójców, za wami, w mieście, snajper. Ależ paskudna sytuacja. W dodatku, z korytarza usłyszeliście dość wyraźnie (chociaż na pewno przeciwnik starał się skradać) tupot nóg. Najwyraźniej snajper ich poinformował o tym, że jest was mniej i można atakować. Ał.
(-1 zabójca)

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 14:47
autor: Pupu pan Panda
-Kurwa - stwierdził, nie krzyknął, zabójca. Decyzja była oczywista. Trzej zabójcy odwrócili się i biegiem skierowali się w stronę snajpera. Rozglądali się za odblaskiem lunety. Snajper pewnie był zakamuflowany, skrytobójcy szukali jakiejś nieregularności we wzorach budynków, wypatrywali przeciwnika w oknach, dziurach, anywhere gdzie mógł się kryć. Jeden z Whalersów popatrzył na ranę martwego kolegi, po umiejscowieniu i kącie trafienia spróbował określić przybliżone położenie przeciwnika, po czym udał się za kolegami.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 15:20
autor: Gruby
Niestety, nijak nie dało się znaleźć snajpera. Po śladach na głowie nie udało wam się określić skąd padały strzały. Jednak problem chyba zniknął równie szybko jak się pojawił. Nikt z waszych towarzyszy już nie poległ. Najwyraźniej strzelec się wycofał. Albo po prostu zrobił to, co zamierzał, czyli pomógł tajemniczym zabójcom uciec z jaskini. Ci wykorzystali waszą nieobecność i spierniczyli. Ot co. Zniknęli, rozpłynęli się. Tak czy siak, problem chyba się sam rozwiązał. Na razie.

Re: Zabójcza konkurencja?

: 2013-09-21, 15:55
autor: Pupu pan Panda
Zabójcy postanowili wrócić do bazy.