PROLOG
Anarky i Lorelai usiadły niezdarnie na łóżku Melody, uważając, by przypadkiem nie przygnieść jej ręki czy nogi. Dłoń przywódczyni rebeliantów odnalazła bok siostry, a potem powędrowała od ramienia do jej czoła. Delikatna skóra dziewczynki była chłodna w dotyku.-Poprawia jej się. Gorączki są już coraz rzadsze.
Lorelai kiwnęła głową, patrząc bezmyślnie w przestrzeń. Po chwili milczenia, Anarky znowu się odezwała:
-Dajesz radę? Musisz teraz wyglądać paskudnie.
Białowłosa kobieta uśmiechnęła się cierpko, chociaż jej towarzyszka nie mogła ujrzeć tego wyrazu zniechęcenia oraz wyczerpania. Lorelai czuła pulsujące żyły oraz pot na swojej delikatnej, kremowej twarzy.
-Nie narzekałabym, gdybyśmy się zabrały stąd jak najszybciej. W tej walce mogą zginąć niewinni ludzie.
Anarky zaśmiała się w głos, a twarz Melody pod jej ręką poruszyła się lekko.
-Lola, jesteś jedyną osobą, która może mnie zrozumieć i chcesz bym się wycofała? Bym pozwoliła gangom na tej pustyni dalej istnieć?
-Jedni wolą walczyć. Inni robią to, co muszą i co powinni robić.
Misha warknęła lekko i zamachnęła się wolną ręką na Lorelai. Nie trafiła. Zgrzytając zębami, podniosła dłoń z czoła Melody i ułożyła ją w pozycji gyan mudra. Powoli, zaczęła się uspokajać. Po chwili ciszy, znowu odezwała się białowłosa:
-Nie bądź zła. Wiem, że tym razem nie chcesz nikogo skrzywdzić. Ostatnio wszystko wymknęło się spod kontroli. Nie podobają mi się po prostu osoby, które wzięłaś do walki. Ze wszystkich, których wybrałaś, żadna nie jest godna zaufania. Merkel wydaje się miła, ale to łowczyni nagród. Zdajesz się o tym często zapominać. Zbyt często. Goliath może ma z kolei dobre serce, ale zbytnio ciągnie go do walki. O reszcie nawet nie chcę się wypowiadać i nie będę, ale nie rozumiem kompletnie, czemu wzięłaś Crimson. Sama prosisz się o kłopoty.
-Darzę ją zaufaniem i chcę by naprawiła swoje błędy... - zaczęła Misha, ale Lorelai jej przerwała:
-Zbytnio jej ufasz. Nie znasz jej. Nie powinnaś jej posyłać do walki. To bardzo zły wybór jeżeli nie chcesz skrzywdzić niewinnych osób.
-Ma pilnować czy do miasta nie przyjeżdżają jakieś posiłki. Obiecała mi, że nie wejdzie za mury.
Lorelai uśmiechnęła się krzywo.
-Akurat posłucha.
Nagle, coś w kieszeni Mishy zapiszczało. Ta wyjęła dziwne, małe urządzenie i przystawiła je do ucha. Obserwując jak burza piaskowa uderza o przezroczyste ściany A Las Barricadas, kobiety wysłuchały ostatnich raportów z ostatnich przygotowań. W końcu, Misha kiwnęła głową.
-Zdejmij osłonę, Lola. Zaczynamy.
-Nie mamy raportu od Crimson...
-Po prostu to zrób.
-Nie musisz mi powtarzać tego trzy razy. Jestem wycieńczona.
Lorelai kiwnęła głową i zamknęła oczy, przecinając wszystkie więzi energii, które jak dotąd ją łączyły z resztą rebeliantów. Bitwa o Wast City właśnie się rozpoczęła.
Większość ludności miasta siedziała w domach lub bunkrach. Schowali się tam zawczasu, zabierając rodziny oraz sąsiadów i pilnując, by żaden z nich nie wpadł na jakiś głupi pomysł. Ulice miasta były więc w większości czyste i jedynie burza piaskowa przetaczała się przez nie omijając mury. Nie doszło też do żadnej rebelii w waszych szeregach. Ludzie z Virgo najwyraźniej byli wierni swym towarzyszom. Sarkozy odjechał gdzieś na swoim motorze.
Nagle, dźwięk, który wcześniej zamilkł na dłuższy moment, znowu rozbrzmiał w całym mieście. Tym razem, słychać go było tuż pod samymi bramami. Zarówno południową jak i wschodnią. Chwilę później, rebelianci Anarky pojawili się w całym mieście. Tak jak wcześniej nie było ich nigdzie, tak teraz, garstka anarchistów ukazała się niczym nagły refleks słońca w szybie. Dosłownie. Nie było ich, bach, nagle byli. Musieli się albo tu teleportować albo... dostać inaczej. Tak czy siak, miasto zostało zaatakowane w paru ważnych punktach. O dziwo, nikt jeszcze nie zaatakował głównej siedziby Virgo, ale to pewnie była tylko kwestia czasu. Trzecia rebelia Anarky... rozpoczęła się.
Brama wschodnia
Została zaatakowana przez dziwnego robota, przypominającego połączenie rycerza i zielonego ptaka. Mechanizm ruszył dzielnie na bramę i prawdopodobnie będzie się starał ją sforsować. O ataku wiedzą oddziały McMuffina i Mozgova oraz obsada wieży wartowniczej. (Sesja → Rebelia Anarky II: Storm the gates!)
Brama południowa
Również została zaatakowana przez urządzenie, choć o wiele większe. Przypominało szarego borsuka, z którego „pyska” dymił jakiś czarny gaz. Dziwne opary uniosły się ku żołnierzom pilnującym tego miejsca... O ataku wiedzą oddziały Horn'ego i Mozgova oraz obsada wieży wartowniczej.
(Sesja → Rebelia Anarky II: Storm the gates!)
Amy i Charles (na wschód od terenów uprawnych)
Kiedy Amy i Charles razem cieszyli się swoją obecnością, nagle ich miłe tete-a-tete przerwała gigantyczna, trzymetrowa postać mężczyzny w królewskim płaszczu. Uśmiechnął się do was serdecznie, składając dłonie i strzelając knykciami... O ataku wiedzą Amy i Charles. Za trzy tury (w wątku) może dołączyć do nich oddział Carpentera.
(Sesja → Rebelia Anarky II: Król Gór)
Firma, Otto i William (siedziba Komitetu Bezpieczeństwa)
Obok rozmawiającej ze sobą trójki mężczyzn, nagle, znikąd pojawił się prawie dwumetrowy, prymitywnie wyglądający wojownik, który w jednej dłoni trzymał długi nóż, a przez plecy przewiesił coś, co wyglądało niczym mechaniczny krzyż. Odezwał się groźnym, chrapliwym głosem:
-Czas ukarać Firmę za to co zrobiła Hetthelm.
O ataku wie Firma i William Colonel.
(Sesja → Rebelia Anarky II: Firma? Czas ją unicestwić!)
Fabryka
Przed dwójką strażników pilnujących Fabryki, nagle pojawiła się starsza kobieta, która natychmiast wymierzyła w ich stronę swoje pistolety. Merkel uśmiechnęła się lekko:
-To jak? Dacie mi wejść i załatwić wszystko po dobroci, czy mam wam zrobić trzecie oko w głowie?
O ataku wie obsada fabryki.
(Sesja → Rebelia Anarky II: Zniszczenie fabryki)
Północ od siedziby Virgo
Dwie grupy mieszkańców stanęły naprzeciwko siebie. Niemalże trzysta osób (tak 50-50 w każdej grupie) kłóciło się ze sobą głośno i potrząsało groźnie pałkami, pistoletami oraz łańcuchami. Zwolennicy Anarky byli powstrzymywani przez innych mieszkańców i na razie „rozmawiali”, ale lada chwila dojdzie do rozlewu krwi.
O ataku wie oddział Eve Wild.
(Sesja → Rebelia Anarky II: Człowiek człowiekowi wilkiem)
Dom Silvii
-Właśnie, czego chcesz od naszej ukochanej Silvii, panie Powinienem Być Martwy?
Rozległ się nagle kobiecy, roztrzęsiony z radości głos za Xavierem Change. Do waszego trójkąta dołączyła chyba nowa osoba, na której widok Silvia zbladła niczym zjawa. Chwilę potem, ścianę budynku pochłonął bicz ognia...
(Sesja → Rebelia Anarky II: Ogniste starcie. Demony przeszłości.)
(PS: W tym temacie będą się pojawiały informacje o nowych wątkach lub akcjach, które dzieją się poza miejscami przytoczonymi w tym poście. Sprawa Foxtrota z ludźmi Firmy może się jeszcze przez jakiś czas ciągnąć w wątku "Kolejna wielka narada")